Będzie obrzydliwie.
Spotkaliście się kiedyś z sytuacją, kiedy było Wam tak głupio z powodu wtopy innego człowieka, że byliście w stanie zrobić wszystko, żeby to jemu nie było głupio?
Ja radośnie pluskałam się w wannie z kupą mojego wtedy jeszcze przyszłego faceta. Brzmi obrzydliwie, nie? A jak jeszcze dodam, że uprawialiśmy tam seks?
Tak naprawdę wciąż się łudzę, że wanna była czysta. Zacznę od początku, żeby choć trochę się usprawiedliwić.
Zaprosiłam go do siebie na kolację z dużą ilością wina. Wpadliśmy na pomysł, żeby wziąć razem kąpiel, on usiadł na brzegu wanny. A kiedy wstał, żeby do mnie dołączyć, zauważyłam coś brązowego. Wyglądało kupopodobnie, ale on nic nie zauważył, ja udawałam, że nic nie widzę i wróciliśmy do picia wina oraz innych przyjemności.
Ale tak naprawdę w mojej głowie był chaos, cały czas patrzyłam na ten zbrukany brzeg wanny, modliłam się, żeby woda, w której się kąpiemy przypadkiem go nie musnęła, wmawiałam sobie, że to nie może być kupa. Sytuacja robiła się coraz bardziej gorąca, ale wiedziałam, że po prostu muszę to przetrwać, znaliśmy się raptem dwa tygodnie, zależało mi na nim, wieczór był naprawdę udany do momentu kuponiespodzianki i no kurde typ się raczej mył, więc to jakaś niefortunna wpadka.
To był najbardziej żenujący moment w moim życiu. Czułam się tak, jakbym to ja zostawiła tę brązową smugę na wannie. I przez dłuższy czas czułam do siebie obrzydzenie, bo jakby na to nie spojrzeć, uprawiałam seks patrząc na resztki kupy na mojej wannie. Miałam traumę przez jakiś miesiąc, ale było warto, bo przeżyłam fantastyczne dwa lata u boku tego człowieka i nigdy, przenigdy nie dowiedział się o tej gównianej sprawie.
PS Nie doszłam.
PPS Tuż po kąpieli poszliśmy się położyć, ale nie zmrużyłam oka, bo cały czas myślałam o tej zasranej wannie, w końcu wstałam jakoś po 4 rano, założyłam gumowe rękawice i zmyłam to zaschnięte już gówno.