Kilka lat temu, kiedy jeszcze chodziłam do liceum, a konkretnie do pierwszej klasy, podczas czekania na mój autobus ujrzałam najprzystojniejszego chłopaka, jakiego kiedykolwiek widziałam w swoim życiu. Wtedy tylko zapragnęłam odnaleźć go w mediach społecznościowych. Byłam na tyle zdesperowana, że potrafiłam spędzić godziny każdego dnia na przeszukiwanie stron internetowych szkół w naszym mieście. Jakoś ponad rok od „pierwszego spotkania” na dworcu, przeglądałam zdjęcia z pewnego wydarzenia w szkole mojego kolegi i ujrzałam na nich tego chłopaka. Wtedy w dosłownie 5 minut znalazłam jego Facebooka, ale też: Snapchata (z fejkowego konta widziałam nawet, gdzie mieszka), Instagrama, aska, Pinteresta, Tumblra, Twittera i jeszcze parę innych rzeczy. W sumie na tym się skończyło, co jakiś czas tylko wchodziłam na jego Instagram i zadawałam anonimowe pytania. W klasie maturalnej dowiedziałam się, że ma dziewczynę, więc już kompletnie dałam sobie spokój. Teraz jestem na studiach, w szczęśliwym związku i śmieję się z tego wszystkiego, ale też jestem przerażona, jak łatwo zdobyć o kimś dane, nie wiedząc o danej osobie zupełnie nic.