Zaloguj się, by polubić treść lub dodać do ulubionych.

anonimowe
Założyłam konto by opowiedzieć kilka ze swoich historii, a to miejsce wydaje się być idealne. Pierwsza historia Mieszkam w dużym mieście i do swej pracy dojeżdżam autobusem miejskim. Podchodzę na przystanek, na ławce siedzi dziewczynka ok. 8-9 lat, razem z babcią (tak podejrzewam). Idę obok nich, a ta dziewczynka wskazuje na mnie palcem i wypala "Cipa! Piz*a!" zaraz odwraca się na jakiegoś pana i "Kutas! Frajer!". Zdębiałam, ale nie skomentowałam, po prostu stanęłam obok ławeczki. I słucham jak wyszukane słownictwo ma ta urocza dziewczynka. Wierzcie mi, nawet Seba z osiedla nie zna takich tekstów. Trwało to już kilka minut, jej babcia zdenerwowana, cała czerwona i upomina jak może - widać, że się wstydzi. Ale mała małpa nieustępliwa - dalej wykrzykuje z uśmiechem. Ludzie patrzą na to wszystko i kręcą głowami, babcia już łzy w oczach. Nikt nic nie mówi, bo widać, że dziecko. Co ta babcia może, nawet jej w łeb nie trzaśnie, bo zaraz zza rogu wyskoczą obrońcy praw dziecka. Po piętnastu minutach zrobiło mi się żal tej kobiety i już serio nie mogłam słuchać tego małego bandyty. Od razu zaznaczam - nienawidzę jak ktoś zwraca się w ten sposób do dziecka, sama nigdy tego nie zrobiłam i potępiam, ale... Nie wytrzymałam. Pochyliłam się nad nią i z poważną miną powiedziałam "Jeśli jeszcze raz tak powiesz, to przyjdę w nocy i wyrwę ci język" i się wyprostowałam. Dziewczynka zamarła, babcia w szoku - ale nic nie powiedziała. Spojrzała na mnie i mimo tego co powiedziałam widziałam jakby ulgę w oczach. Dziewczynka już się nie odezwała, po chwili przyjechał ich tramwaj. Wsiadłam do swojego busa i nienawidziłam samej siebie. Jak można coś takiego powiedzieć dziecku? Ale jeśli to jakoś zaradzi na jej język niewyparzony, to może i zrobiłam babci przysługę. Ulżyło mi. Pewnie nigdy więcej tak nie postąpię i tak jak pisałam - nienawidzę, jak ktoś tak mówi do dziecka "bo przyjdzie pan i cię zabierze...". Ale no, mały terrorysta pewnie zamilknie na wiele lat :D