Ciągle napotykam w realu i internecie, (także na wyznajemy.pl) krytykę i hejty wobec katolików: powtarza się w nich zarzuty "nietolerancji", "dewocji" etc., a wpisy o tym, że ktoś został skrzywdzony przez księdza-pedofila, czy że Kościół Katolicki to tak naprawdę sekta oddająca cześć diabłu itp., już od dana zalewają sieć. Ok, pora się przyznać - jestem katolikiem.
Znaczna część tych pretensji na pewno pokrywa się z rzeczywistością: Thomas Merton twierdził, że "Chrześcijanie ciągle zaczynają od początku". A więc, nie tylko nie jesteśmy idealni, ale i np. Biblia czy Nauczanie Kościoła przypomina nam, źe tak naprawdę doskonały jest tylko Bóg (co przy poprawnym politycznie nastawieniu znacznej części społeczeństwa, nie jest takie oczywiste...). Fakt, że w Kościele zdarzają się zwyrodnialcy (np. księża pedofile to ok. 2% duchowieństwa, ale w mediach mówi się o nich znacznie częściej niż o zboczonych tatusiach, lekarzach czy opiekunach turnusów, więc niektórzy są gotowi traktować w ten sposób wszystkich duchownych), absolutnie nie wydaje mi się winą Kościoła, a wręcz przeciwnie: stanowi ewidentne zerwanie z nim.
Żadne środowisko nie walczy z pedofilią tak stanowczo, jak Kościół Katolicki. Niestety, wciąż pojawiają się np. okropne, niczym nieuzasadnione zarzuty wobec Jana Pawła II - wielkiego Polaka i Papieźa, o "tuszowaniu pedofilii" - trudno nie zobaczyć w nich "zemsty" środowisk, które JPII nie lubiły m.in. za walkę z komunizmem czy sprzeciw wobec antykoncepcji (zresztą, jak czas pokazał, bardzo mądry).