Zaloguj się, by polubić treść lub dodać do ulubionych.

anonimowe
Czuję skrajną niechęć do swojej babci, a jestem zmuszona się nią zajmować w kwestii zdrowia. W miarę, jak z nią przebywam, mam flashbacki z dzieciństwa. Zaczęłam łączyć kropki, że nastawiała mnie przeciwko innym członkom rodziny i moim koleżankom. Manipulowała, wzbudzała zazdrość i poczucie winy, próbowała przekupstwa, zawstydzała i straszyła przy każdej okazji, stwarzając jakąś chorą więź, uzależniając mnie od siebie. Często odwiedzaliśmy się z kuzynostwem, tylko ona rzadko gdzieś chodziła, chciała wtedy za wszelką cenę zatrzymać mnie w domu i izolować od dzieci. Nakręcała mnie przeciwko nim, że one coś dostały, a ja nie, albo że dostali lepsze. Parę razy prawie jej się udało. Babka była zawiedziona, gdy nie mogła się mną pochwalić przed rodziną, co tylko pogłębiało moje autodestrukcyjne myśli. Gdy urodziła się moja siostra, pewnego dnia rodzice zabrali manatki i po prostu wyszli z domu, nie oglądając się za siebie, kompletnie mnie ignorując i nie odpowiadając na moje pytania. Usłyszałam: „Nie płacz, zostaniesz z babcią”. Nie rozumiałam, co się dzieje, myślałam, że jestem okropna, że jestem strasznym dzieckiem, na tyle, że zrobili sobie nowe i się wyprowadzili. Wrócili po kilku miesiącach – dla mnie, pięciolatki, było to, jak wieczność. Nie dostałam żadnych wyjaśnień ani sygnału, że jestem OK, że mnie kochają (do tego ojciec nie mieszkał z nami do mojego 3 r.ż.) Byłam kartą przetargową, ciągle kłócili się, kogo z nich mam słuchać. Pewnego razu babcia pozbyła się moich lalek, które dostałam od drugiej babci – były jak Porsche wśród zabawek. Zaprosiła ciotkę i zapytała, czy oddam jej te lalki, weźmie dla biednych dzieci. Nauczona, żeby się dzielić i nie sprzeciwiać, oddałam, ale w ostatniej chwili pożałowałam i chciałam je odzyskać. Czułam się winna, bo przecież inni mają gorzej. Później widziałam je na meblościance u ciotki z pomalowanymi lakierem do paznokci paluszkami i ustami, ze skołtunionymi włosami. Zniszczone. Dodam, że ciotka miała tylko synów. Zrozumiałam, że babka zrobiła to z zawiści, że dostałam je od matki mojego ojca. Innym razem chrzestna nie mogła przyjść na moją komunię, bo babka była z nią pokłócona. Nie rozumiałam, przecież mamy traktować bliźniego, jak siebie samego, dopiero co ćwiczyła ze mną modlitwy. Do dziś, kiedy ktoś jej pomaga, to najpierw wychwala, żeby potem i tak go obgadać i oczernić. Źle mówi nawet o obcych ludziach, gdy patrzy na nich z okna. Nienawidzę tego wyglądania zza firanek i komentarzy (nawet na temat ludzi chorych! Sic!!!). Strasznie klepie na prawo i lewo o moich prywatnych sprawach. Zawsze liczyła się dla niej tylko powierzchowność, jest strasznie dwulicowa, wszystko jej przeszkadza, a najbardziej ruchliwe, roześmiane dzieci. W pewnym stopniu dorośli zaniedbali mnie też zdrowotnie, a teraz ja mam się nią opiekować.