Na ustnej maturze z j. angielskiego wiedziałem doskonale, że nie trzeba mówić prawdy. Ważne było to, aby skleić dobrze słowa. Mogłyby być nawet o krecikach galopujących na jednorożcach. Ważne, aby na temat. Ale jak zacząłem mówić dla babek w komisji, że nie lubię japońskiego jedzenia, bo nienawidzę Japonii i jej mieszkańców, to dziwnie na mnie spojrzały... Na ustnej maturze z j. polskiego (jeszcze tej starszej) wybrałem temat o psychice zbrodniarza na podstawie literatury. Wybrałem Makbeta, Balladynę, Zbrodnię i karę oraz moją kochaną książkę - "Ucieczka z piekła. Pamiętnik satanisty". Jak opowiadałem co główny bohater ostatniej książki musiał robić, patrzyły na mnie jak na gościa z marginesu.
Ale ważne, że z obu przedmiotów zdałem :D