Zaloguj się, by polubić treść lub dodać do ulubionych.

anonimowe
Jestem w 3 klasie liceum i jestem, a raczej byłem, oprawcą. W gimnazjum chodziłem do klasy ze swoją paczką z podstawówki oraz z pewną dziewczyną (nazwijmy ją Kasia). Kasia była zabawna i inteligentna, ale miała jedną wadę. Była brzydka. I to nam wystarczyło. Zaczęło się niewinnie – od wyzwisk typu „paszczur”. Zasłanianie oczu z krzykiem, że niby jej widok nas razi. Ale ona nie reagowała i bardzo nas to wkurzało. Więc zaczęliśmy testować coraz to nowsze „zabawy”. Popychanki, podkładanie nóg, zabieranie jej rzeczy, plucie, kopanie jej plecaka, zamykanie w toalecie. Wyśmiewaliśmy ją, jej rodzinę, jej ubiór, jej miłość do motoryzacji, jej sposób mówienia, wszystko. Dla nas była to tylko zabawa. Nie widzieliśmy w tym takiego zła, jakiego ona widziała wtedy w nas. Dziewczyna zaczęła nas unikać i spędzać przerwy gdzie indziej. Nauczyciele nie reagowali albo udawali, że nic się nie dzieje. Gdy pewnego dnia wróciłem do szkoły po chorobie, jej w szkole nie było. Nie widziałem w tym nic dziwnego, póki na lekcji matematyki nie przyszła nasza wychowawczyni na rozmowę. Kasia próbowała popełnić samobójstwo. Wylądowała w szpitalu, a mnie to otrzeźwiło. Ale kumple zaczęli żartować, że jest tak bezużyteczna, że nawet zabić się dobrze nie potrafi. „Szkoda, że nie zdechła” – wychowawczyni była w szoku. Kumpel, który to powiedział nie poniósł żadnych konsekwencji. Nikt z nas nie poniósł, uzgodniliśmy wspólną wersję. Niedługo później dowiedziałem się od nich, że gdy mnie nie było otoczyli ją i próbowali dotykać. Dla zabawy. Poczułem obrzydzenie i do nich i do siebie. Od tamtego dnia do końca gimnazjum już się nie pojawiła. Spotkaliśmy się dopiero w 1 liceum. Znów razem w klasie. Ja sam bez kolegów. Przez pierwszy rok ją ignorowałem. Na drugim roku mnie zainteresowała i zacząłem ją obserwować. Miała duże poczucie humoru, a nasza klasa ją polubiła. Mimo to była wycofana. Zauważyłem z czasem, że unikała mojego wzroku, co więcej rumieniła się, gdy byłem obok, co jeszcze bardziej mnie zainteresowało. Wkręcałem się coraz bardziej. Próbowałem do niej zagadywać, ale trzymała mnie na dystans. W końcu pod koniec drugiej klasy zapytałem jej, czy nie poszłaby ze mną do kina czy gdziekolwiek. Nie zapomnę jej wzroku. Jej zielone oczy były jak oczy lalki. Puste. Wyglądała wtedy, jakby w całym swoim jestestwie nie miała w sobie ani krztyny emocji. Uśmiechnęła się i powiedziała „Nie zapomniałam tego, co mi robiliście. Nigdy nie zapomnę. Przyjdę i po nich i po Ciebie.” Żałuję tego, co robiłem w gimnazjum. Żałuję, że tak łatwo dałem podpuszczać się kumplom oraz żałuję, że zniszczyliśmy jej życie. Kaśka wciąż chodzi do psychologa, a ja jestem załamany. Nie tylko swoją głupotą, ale tym, że teraz chciałbym dla niej jak najlepiej, żeby to wszystko naprawić.