Gdy zgodziłam się zostać żoną Łukasza, wszyscy dookoła pytali mnie, czy postradałam zmysły. "Po co ci taki chudy karzeł w okularach?" "Powinnaś znaleźć sobie silnego chłopa, a nie jakiegoś lamusa i informatyka." "Taka ładna dziewczyna i pryszczaty brzydal?"
Wczoraj ten "chudy karzeł, pryszczaty brzydal i lamus" oddał nerkę naszej córeczce, która pilnie potrzebowała przeszczepu. Inaczej by nie przeżyła. I powiem wam coś: jestem żoną prawdziwego siłacza i bohatera. Nigdy nie czułam się przy nikim tak bezpiecznie.
Obojętnie, co ludzie mówią, ja wiem, że poślubiłam idealnego mężczyznę. Takiego przez duże M :)